trwa inicjalizacja, prosze czekac...

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

You'll never die cz. I

Spojrzała na niego.
- Musisz... musisz już wstawać - wyszeptał.
Zmierzyła go czujnym wzrokiem.
- Nie. Nigdzie się nie wybieram.
- Ale musisz.
- Nie rozkażesz mi.
- Ale musisz.
Splotła ramiona. Smutnym gestem przetarła swoje prawe ramię.
- Ja... nie mogę. Ciebie teraz nie ma. Ja nie chcę.
Złapał ją za rękę.
- Tia, musisz wytrzymać. Ja wrócę. Tylko daj mi znać. Jestem tu.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
- Więc, do zobaczenia.
*****************************************************
- Tia Whiten wybudziła się ze śpiączki! Tia! Słyszysz mnie? Już w porządku. - byli przy niej znajomi z drużyny.
- Dzieonjezd... - zmrużyła oczy.
- Kto? Co?
- D'Jok... zabierzcie mnie do D'Joka, w tej chwili!
Tia gwałtownie wstała z łóżka, na którym leżała dwa tygodnie, i wybiegła z sali, zrywając wszystkie przewody.
Trzasnęła drzwiami i zdezorientowana rozejrzała się. Czuła jego obecność. Czuła. Słyszała.
Nad jej głową zamrugał neonowy szyld, na którym była strzałka i napis "OIOM". Tam na pewno jest D'Jok!
Pobiegła w stronę windy, do której wskazywała strzałka. Wina zamknęła się.
Tia zdenerwowana kliknęła przycisk. aPo 10 sekundach nic się nie działo. Dziewczyna pomyślała, że zaraz rozpieprzy ten przycisk na tysiąc kawałków. Zaczeła po wciskać, najpierw spokojnie, potem zaczęła kopać windę, W końcu ruszyła się. Jak na złość, winda pięła się tak wolno, jak stonoga z bólem stawów.
Winda otworzyła się, a Tia wybiegła jak poparzona. Wiedziała, że on tam jest.
Złapała niebieski fartuch z wieszaka, przewracając go przy okazji. Dziewczyna odepchnęła szklane drzwi i z namaszczeniem podeszła do D'Joka. Jej psychika, jej energia, jej pewność siebie, wszystko zostało rozbite na milion kawałków, widząc nieprzytomnego chłopaka. Wszystko, tylko nie jej miłość.
- D'jok? - wyszeptała ostrożnie, zaciskając zęby, powstrzymując się od płaczu.
Powoli usiadła na jego łóżku. Była w szoku.
Miał zszyty łuk brwiowy, mnóstwo siniaków. Pochyliła się nad nim. Wyszeptała mu do ucha:
- D'jok... obiecałeś... proszę, wstań... obudź się... obiecałeś mi...
Milczał jak zaklęty. Podbiegła do niej pielęgniarka.
- Pani chyba oszalała! To jest oddział intensywnej opieki medycznej! Tu się nie wchodzi!
- Puszczaj mnie! On mi obiecał!
- Co Ci obiecał?!
-... że się obudzi...
- Oh...
Pielęgniarka puściła obolałe ramię Tii. Podrapała się z tyłu głowy.
- Spokojnie. On się obudzi. Trzeba tylko wierzyć...
- Po co? Już się obudziłem. - uśmiechnął się rudowłosy, który własnie wybudził się ze śpiączki.
- D'jok! - wysapała Tia i rzuciła mu się na szyję. - Dotrzymałeś słowa!
Złączyli się w namiętnym pocałunku.
- Wiedziałam. Wiedziałam że dotrzymasz słowa. - spojrzała mu głęboko w oczy.
- Dużo mnie to kosztowało. Ale dla Ciebie? To był cencik - przytulił ją D'Jok.
- Niedługo stąd wyjdziemy.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
- No, to nie mam się o co martwić - otarła łzę Tia, wtulając się w tors rudowłosego.
**********************************************************************
- Poszkodowani w wybuchu gazu w hotelu Arkadias wybudzili się ze śpiączki. Policja ustaliła, że był to umyślny wypadek. Trwa śledztwo. Tymczasowo aresztowano pięciu podej... - rudowłosy wyłączył telewizję.
- Nie mogę tego zapomnieć. - powiedział Rocket, mieszając swoją lemoniadę.
- Tak, ja również - wyszeptała Tia.
- Ale... na pewno wszystko się ułoży, na nowo - powiedział D'Jok, a Tia zakasłała.
- Pomogę wam. Pozwólcie, że wam kogoś przedstawię - powiedział Rocket.
- Elisse?
Wyszła smukła, czarnowłosa dziewczyna. Tia wytrzeszczyła oczy.
- Widziałam Cię! Pracujesz w szpitalu!
- Jako pielęgniarka. Na przyszłość - na OIOMie są choroby zakaźne - nie warto tam wchodzić! - uśmiechnęła się Elisse pełna współczucia do pary.
- No to super, jest nas czwórka. I może będziemy zwalczać przestępczość? - uniósł brwi D'Jok.
- Na to wygląda - powiedział Benneth, stojąc w drzwiach.
- O! Może się dołączysz? Będzie, taka, wiesz, superpiątka - powiedział D'Jok, zaczerpując łyk piwa. Objął Tię.
- Chciałem wam tylko powiedzieć, że Corso ma jutro urodziny. Kupcie mu coś. Taka wiadomość od Sonny'ego.
- Łuhuhu, ten eskimos? Cool - powiedział Rocket, puszczając oczko do brunetki.
Elisse odpowiedziała mu szybką serią mrugnięć, jakby nie wiedziała, kto to.
Ok, ja spadam, bo Piraci szukają sprawców tego wybuchu gazu - i Benneth zniknął w ciemnościach, trzaskając pospiesznie drzwiami.
Był późny wieczór, cała czwórka czekała na drużynę, mieli zamiar zagrać w bilarda w willi D'Joka.
- Obudźcie mnie, jak przyjdą - ziewnęła Tia i zasnęła.

__________________________________________

Z dedykacją dla Alexis, Haniack, SpideGirl i całego GFCenter. Liczę na wasze komentarze, niekoniecznie pozytywne! ;)

Pojawi się kilka części, bo to taki urywek z życia Tii i D'joka. Wkrótce napiszę coś o Mei. Może wplotę kogoś w opowiadanie? Chętni, piszcie w komentarzach. :)

4 komentarze:

  1. Oooo, uuu... Co ja widzę? :] Powracamy? :D Nie posiadam się z radości. Czyżby pomysł o romansie Tia & D'Jok zaczerpnięty od Alexis? Nieźle. xD Ach, tyle miłości na tym świecie... No nic, lecę do kolejnego, bom spóźniona, że aż wstyd...

    Pzdr! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, specjalnie od Alexis, bo mnie zainspirowała :)
      // Cadenza

      Usuń
  2. Wow... Ta notka jest wprost zabójcza, świetna, niesamowita :*
    Podoba mi sie :) A ta muzyczka w tle tak pasuje <3

    Pozdrawia SpiderGirl xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, kogo my tu mamyy <3
      Dziękuję :3 //Cadenza

      Usuń