trwa inicjalizacja, prosze czekac...

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział IX "Rodem z horroru"

Komentarz od autorki, Cadenzy: Kochani, postanowiłam coś bardzo ważnego. Jeśli chodzi o Nathalie... dobiję do 10 rozdziału, następnie będę zaczynała historie z innymi bohaterami. Dziesiąty odcinek podzielę na części - będzie to ostateczna bitwa naszych bohaterów. Nie martwcie się jednak - bowiem Nathalie duchem na blogu zostanie. Pojawiać się będzie rozdział z jej paczką co jakiś czas, ale teraz mam ogrom niestłumionych, upartych wręcz pomysłów, które muszę napisać.

KLIP PROMUJĄCY:
 Lemonade Mouth - "Determinate"



Rozdział:

Nathalie przeczesała swoje bujne, długie włosy palcami. Kolejna nieprzespana noc. Koszmary senne rodem z horroru nie pozwalały jej zmrużyć oka. W trakcie przeciągłego, ospałego ziewnięcia zastanawiała się, co tak naprawdę powinno ją martwić w toku ironicznych wymysłów jej mózgu. W dodatku była burza. Padało od trzech dni.

Godzina 6.00 rano. Zaspała. Czas wstawać, szkoła woła... 
Tam czuła się bezpiecznie, ale od trzech dni, od początku burz, Nathalie była pod opieką profesora oraz Jego, którzy jako pierwsi dowiedzieli się o jej wizjach. 
"Gonna turn the world into your dance floor... de determinate..." zanuciła dziarsko, zaczęła skakać i śmiać się. Kiedy w końcu licznik humoru zadzwonił w jej chorym mózgu, podbiegła do łazienki. Jej współlokatorki raczyły obudzić się już o 5.00 i wyjść.
- Tra-ta-ta-ta, tra-ta-ta-TA... - i zamarła po otworzeniu drzwi. Jej oczom ukazała się plama krwi, a obok szczeniak, zmieniający się w groźnego pit bulla, rzucającego się na Nat...
Potrząsnęła głową. Pomrugała oczami. Stłumiony krzyk wypełnił powietrze nieprzyjemną atmosferą, tak gęstą, że Nathalie chwyciła nóż z półki i zaczęła je kroić, następnie kawałek pokryła folią amelinową.
"Haniack się ucieszy", pomyślała. "Muszę uważać, aby nie zjadła go wraz z opakowaniem".
Wróciła do łazienki. Wszystko puff! -  rozpłynęło się wraz z wilgotnym od wody lecącej w wannie powietrzem...
A fakt, dlaczego w wannie leci woda?!
Nathalie nie potrafiła jej zakręcić. Siłowała się z Kurkiem Kranowym-Pudzianowskim przez okrągły kwadrans, potem padła. Następnie wskoczyła w ciemny dresik, złapała włosy i zawiązała je w luźnego, aczkolwiek wysokiego i pięknego koka. Kosmyki grzywki od razu spłynęły na jej rozgrzane, lekko spocone od emocji czoło. Zarzuciła plecak na ramię i wybiegła z pokoju.

**********

Koleżanki rozmawiające z profesorem od razu zauważyły rozgrzaną Nathalie sunącą korytarzem ze spuszczoną głową. Przerażone spojrzały po sobie. 
- To... nie jest najlepszy moment - wyszeptała Nathalie. - Po lekcjach w gabinecie profesora. Przekażcie mu. - dziewczyny skinęły posłusznie głową i uśmiechnęły się do niej, po czym odwróciły się o profesorka.
Właśnie nadbiegła Haniack z nowym plecaczkiem. Z tyłu miała zdjęcie całej drużyny Snow Kids, a na mniejszej kieszeni ich logo oraz napis "Galactik Football".
- Śmieszny plecaczek, ha ha - wydukał pewien chuderlaczek w okularkach o imieniu Konrad.
Haniack trzepnęła go w głowę i zawołała: - Odszczekaj to i do nogi! 
- T-t-tak jest, mości pani - wyszeptał chuderlaczek i pognał w stronę biblioteki, przy okazji kilka razy runąc niczym niedorobiona kłoda i zniknął nam z oczu.
- Cześć cześć cześć cześć - lansowała się Haniack z tym jej olśniewającym błyskiem w oczach. Nathalie ściskała ją i po raz pierwszy od kilku dni (oprócz uścisku mamy) poczuła się tak bezpiecznie i pewnie.Wypieki zmalały z jej twarzy niemal błyskawicznie.
- Mam coś dla ciebie - powiedziała rozpromieniona Nathalie i wyjęła srebrne zawiniątko.
- Gęsta atmosfeeera! - uklękła Haniack, przyjmując ten dar niczym Lancelot swą... dzidę... miecz...whatever. Zjadając w całości bez mlaskania, jednakże z papierkiem, rzekła ona:
- Hmmm... zgadując... rano było gooorąco. Co tym razem?
- Yyyghm... plama krwi, szczeniak pit bull'a, samozwańcza mordercza woda w wannie. To był horror. Spociłam się jak łoś w okresie polowania.
- Wyobrażam to sobie. Chodź powkurzać Konrada.
- Z miłą chęcią, tylko odłożę plecak - zawołała  Nat.
**********

Nathalie wychodziła ze szkoły od profesora, wszystko mu opowiedziawszy. Kolejny wspaniały dzień z nieidealnym porankiem... wracała sama, gdyż jej współlokatorki rozmawiały jeszcze z n-elem, a Haniack miała zajęcia Klubu Paralizatorskiego.
Osłoniła rękoma oczy. Kosmyki jej pięknych włosów delikatnie zadrgały wraz z ziemią. Jej czujną, aczkolwiek piękną twarz z idealną wręcz cerą podniosła wysoko w górę.
O nie.
Nie, nie, nie.
To nieprawda.
A jednak.
Jej wizje.
Jej koszmary.
Ożyły.
Wszystkie.
Poranne również. 
Zauważyła potoki wody sunące z nieba na niewinnych przechodniów. Wystrzeliła w górę niczym z procy i odepchnęła je jednym ruchem ręki, odrzucając poza atmosferę.
Użyła fluxa - tajemnej magii używanej w zaprzyjaźnionej galaktyce Zaelion do gry w piłkę.
(patrz serial Galactik Football)
Jeździła tam co miesiąc z Haniack na spotkanie ze SK i Micro-Ice'm oraz innymi, słynnymi gwiazdami, znali się wzajemnie osobiście, a skąd, to inna historia.
Strużka krwi ściekała z dachu Akademii. Nathalie zauważyła drabinę. Zaczęła się po niej wspinać. Budynek miał więcej niż 5 pięter, a ktoś zrzucał z niej dziwne przedmioty, typu deska klozetowa czy kurek.... od kranu... wanny...
Po chwilowej wspinaczce przy pomocy cyfrowej tarczy dostała się na dach, lecz nikogo tam nie było. Krew zaczęła się unosić, jakby wskutek załamki grawitacji... następnie opadła i z chlustem poplamiła dresy Nathalie. Nagle usłyszała wiązkę laserową za plecami. Zrobiła dramatyczny obrót. Nikogo tam nie ujrzała. Nagle znowu zza głowy usłyszała odpalającą wyrzutnię i mechaniczny głos: - PUK-PUK, TO-JA!
- i wystrzał z wyrzutni laserowej, aczkolwiek niecelny. Nathalie wyskoczyła w górę niczym konik polny i ze zwinnością wylądowała, kucając. Podniosła głowę. Była cała ochlapania wiecie czym. 
To, co ujrzała, było trochę przerażające, trochę pobudzające do refleksji nad daną sprawą. Człowiek z całym pomarańczowym okiem... drugie miał zastąpione mechaniczną strukturą.
- Witaj, Nathalie.
- Flurry?
- Ostatni człowiek, którego widzisz. - rzekł takowy, po czym uniósł wyrzutnię i błyskawicznie wystrzelił.
- Ty nie jesteś człowiekiem! - krzyknęła Nathalie...

_____________________________________________________________________

Yes, yes, yes. Koniec rozdziału.
Dedykacja dla GFCenter.
i Haniack. :*
Ahh, jeszcze jedno!

Każdy czytelnik otrzymuje darmową wejściówkę - zaproszenie na:

Micro Ice's Diary!
Odkryjcie potęgę humoru i zabawy!
Kolejna, aczkolwiek trafna historia rodem
z arcypopularnego serialu
Galactik Football!
Link znajdziecie tu:

Pozdrawiam :)

3 komentarze:

  1. Świetne! Proffesionalne! Genialne! Troszku się przeraziłam, ale spk ;)
    Szczerze Twój i Haniack blog to moje 2 ulubione. I tylko te ;)
    Stanowicie i będziecie stanowić wspaniałe połączenie: Ty - zdolności pisarsko-literackie i fabuła na 6+. Haniack - zdolności pisarsko-literackie i humor na 6+. Pzdr. i czekam :)

    PS. Podoba mi się nawet wiadomość na początku. Możesz na mnie liczyć. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłości moja!!!

    Wiesz, że nie musisz mnie aż tak reklamować? I wiesz, że nie musisz być dla mnie aż tak miła? xD Jesteś kochana, naprawdę... Może nie przywykłam, żeby ludzie tacy dla mnie byli. :D Oprócz tego Cię podziwiam i cały rozdział od dołu do góry. Wiesz, że mnie inspirujesz? ^^ To Twoje bogate, kwieciste słownictwo... Arcypięknie się wysławiasz, aż dech zapiera. Czytając to, nie wierzę, że ktoś w Twoim wieku (oczywiście nie uważam Twojego wieku z nic złego, tylko podziwiam Twoje zdolności) może tak cudownie pisać i być tak mądry! Ledwie bym uwierzyła, że to jest napisane przez 15-latkę (Ja mam 14 xD). Zaś w Twoje możliwości nie wątpię. Jak będziesz myślała o przyszłości pisarki, czy coś w tym stylu, to jestem pewna, że zajdziesz bardzo daleko, dalej niż się spodziewasz. I - jakby co - nie mówię tego tylko po to, żeby Cię udobruchać, bo jestem szczerze i doprawdy zachwycona tym, jak daleko zaszłaś. Nawet myślę, że dalej ode mnie. :D
    Co do fabuły: Fascynujący tytuł i epicki początek. Moja postać również bardzo barwna. xD Fluxy, Galactik Football, Micro-Ice... <3 Już mdleję...*_* Umrę dla niego w czeluściach ognia i bólu, ale to tak bez związku, nie uwzględniaj tych moich zbędnych dopowiedzeń. :D Poza tym genialny koniec. Kocham jak piszesz. Dzieje się coś strasznego tudzież niespodziewanego (w tym wypadku ktoś chwyta za spust wyrzutni, odpala...) i koniec! <3 <3 <3 Kocham, kocham, kocham, kocham! <3 Trzymasz w napięciu i skazujesz mnie na dłużące się godziny niecierpliwego oczekiwania na kolejny rozdział. Uzależniasz mnie od siebie, człowieku... -_- Ale wiesz, że Cię kocham, prawda? :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany Boskie... dziękuję! <333 Wiem że mnie kochasz :D
      Ze wzajemnością <3
      Ja u ciebie również oczekuję nowego rozdziału. kc <33
      //Cadenza-Ciasteczkovva

      Usuń